wtorek, 29 marca 2016

Bratysława - od praktycznej strony

Po romantycznej relacji z podróży czas na nieco bardziej przyziemny punkt widzenia Bratysławy.



Dojazd

Dojazd z Wiednia

Dojazd z Wiednia, akcja "Bratislover". Jak dla mnie i zwłaszcza jak na austriackie warunki to świetna oferta! Cena to zaledwie 16 € w obie strony, a dodatkowo pierwszego dnia korzystamy z komunikacji miejskiej w Bratysławie. Do tego nie trzeba ustalać konkretnej daty powrotu. Mamy na to aż 4 dni! Pociąg odjeżdża ze stacji Hauptbahnhof lub jeśli ktoś ma bliżej (na przykład ja :-)), również z Hausfeldstraße. Oferta do znalezienia  i zakupienia na www.oebb.at

Dojazd z Polski

Nie miałam potrzeby dostania się do Bratysławy z Polski, niemniej jednak po przeszukaniu internetu znalazłam kilka możliwości.
  • EuroCity "Varsovia" - z Warszawy i Katowic do Bratysławy i Budapesztu za ok 30 €, o ile uda się trafić na ofertę SparSchiene (http://www.intercity.pl/)
  • Polski Bus - wedle wielu internautów najtańsza opcja podróży, można wręcz trafić na przejazd za symboliczną złotówkę
  • Wizzair/Ryanair - choć nieprawdopodobnie to brzmi, samolotem czasem można dojechać taniej, niż czymkolwiek innym. Obie linie znane są z tanich lotów oraz ciekawych promocji, zatem najlepiej włożyć nieco wysiłku w wyszukiwanie najlepszego terminu i uzbroić się w cierpliwość :-).


Lotnisko

Z lotniska szybko dostaniemy się do centrum na kilka sposobów.

  • Taxi - 15-25 € (Bo czasem każdy potrzebuje odrobiny luksusu ;-))
  • Autobus 61 - z lotniska na dworzec w 25 minut
  • Autobus n61 - 23:00 - 4:00 
  • Autobus 96  -  Petržalka

Koszt biletu autobusowego to ok. 0,90€, a dokładny rozkład jazdy jest do znalezienia pod https://imhd.sk



Nocleg

Sama potrzeby nocowania w Bratysławie nie miałam, ale kto wie, kiedy i co może się jeszcze przydać, zwłaszcza, że oferowane przeze mnie strony to wyszukiwarki noclegów w najróżniejszych częściach świata.
  •  www.airbnb.com - stronka, którą z pewnością nie raz będę jeszcze promować. Mieszkania, domki, pokoje, campingi itp itd - do wyboru, do koloru! Przykładowo w Turku, w wakacje, pojawia się oferta wynajęcia... malutkiego domku w malowniczym ogródku. Ja sama na okres pobytu w Norwegii z kolegą znalazłam pokój dwuosobowy w małym drewnianym domku za - uwaga - 6 € za noc (!). Tak, 6, nie 60, nie 600 i tak, w Norwegii (!!!). Wystarczy napisać osobistą wiadomość właścicielowi i - jak w moim  przypadku - użyć całego swojego czaru i wdzięku ;-)
  • http://pl.hostelbookers.com/ - międzynarodowy portal wyszukujący hostele na całym świecie-
  • www.nocowanie.pl - z ciekawości spojrzałam na noclegi w jednym z najgorętszych miesięcy, czyli w lipcu. Gdybym nie siedziała grzecznie w łóżku, spadłabym z krzesła ;-) Nocleg w hostelu już  od 6 € za dobę! Jedyny minus - nie znajdziemy tu hostelu na Socotrze, ale to post o Bratysławie, także wklejamy adres do wyszukiwarki i voila!


Komunikacja miejska

Podczas mojej wycieczki wykupiłam tylko jeden bilet - jednorazowy w stronę dworca (Bratislava hlavná stanica)  za 70 centów (a jako studentka mogłam za 35!). Do głównych atrakcji na Starym Mieście, a nawet na zamek spokojnie dojdziemy pieszo. Niemniej na wypadek, gdyby ktoś znalazł cel znacznie oddalony od dworca, tutaj podaję podstawowe informacje odnośnie komunikacji miejskiej w Bratysławie.



Bilet jednorazowy

Rzadko zdarza mi się być w miejscu, gdzie bilet nie kosztuje co najmniej 1 € , zatem Bratysława była dla mnie miłą odmianą.



Ponadto jeździmy jeszcze taniej kiedy jesteśmy:
- dzieckiem do lat 15
- studentem do lat 25
- seniorem od lat 26
- osobą niepełnosprawną


24-72-168 godzinny

Popularne wśród turystów jednodniowe lub wielodobowe bilety również nie odstraszają ceną.



Na dłuższy pobyt zakupić można bilet na cały tydzień za jedyne 10,40 € .

Karnet

Najlepsze zostawiłam oczywiście na koniec. Oto bilet, który nie każe nam  ''wyjeździć się'' w 30 minut czy 3 dni. O nie! Tutaj mamy karnet do wykorzystania w czasie jaki będzie nam odpowiadał! Oto wersja dla niezdecydowanych:

 

6,60 € / Basic-fare Carnet
3,30 € / Reduced-fare Carnet
Po więcej informacji, których na pewno będziemy potrzebować, gdyż ta opcja wymaga zapoznania się z zonami w Bratysławie, zapraszam na https://imhd.sk
Jeśli z Bratysławy wybieramy się w dalszą podróż (Devin, Komarn etc), wszelkie informacje znajdziemy na http://www.bratislavaguide.com/main-train-station-hlavna-stanica.



Ceny

Nie jestem skąpa, a wręcz niektórzy mogliby nazwać mnie rozrzutną, ale nie mam w zwyczaju płacić za daną przyjemność więcej, niż jest dla mnie warta. To działa też  oczywiście w drugą stronę - o ile coś w moim mniemaniu zasługuje na swoją cenę, to - jeśli nie grozi  mi śmierć głodowa - znajdzie się to w moim posiadaniu :-). Według tego toku rozumowania ceny w Bratysławie uważam za bardzo przyzwoite.

Kawa w kawiarnii - 2 - 4 €
Gorąca czekolada - 3 - 5 € , 3,80 €  w polecanej przeze mnie kawiarnii Bon Bon, Panská 4
Muzea - 2 - 4 €
Pocztówki - 0,30 - 2 €
Fast food - 3-4 €
Drożdżówki - 0,70-2 €



Pamiątki

Ja sama nie przepadam za typowymi bądź kiczowatymi pamiątkami. Zamiast kartki czy magnesu "Greetings from..." wolę coś, co mi samej będzie przypominało o danym mieście. I tak z Pragi mam mini deseczkę  z nietypowym różowym obrazkiem, z Barcelony śliczny i ciepły szal z ciekawym wzorkiem, a z Bratysławy niesamowity kubek, który miał zaszczyt pojawić się w moim poprzednim poście. Z uwagi na niecodzienną uprzejmość wszystkich sprzedawców, których byłam klientką, pozwolę sobie zareklamować.

  • Sklep In Vivo na ulicy Michalskiej - ręcznie robione pamiątki oraz przedmioty codziennego użytku jak zestaw filiżanek do kawy, z których kawa smakuje lepiej czy figurki motorów sklecone z masywnego druta, a także notatniki, oryginalna odzież oraz popularne drobiazgi w stylu ''nie wiesz, że tego potrzebujesz, dopóki tego nie zobaczysz". Miłym akcentem jest to, że produkty z najmniejszym nawet zniszczeniem sprzedaje się po bardzo promocyjnej cenie. Mini filiżankę z naderwanym uszkiem kupiłam już za 3 €, do tego cudem pasujący spodek bez żadnej wady również za 3 € i trafiłam  nawet na super ofertę - do dwóch artykułów z promocji, trzeci dostajesz za darmo :-)


  • Sklep miodowy na ulicy Biela - i tam można nacieszyć oczy ślicznymi buteleczkami na miód czy wyrobami z wosku. Można oprócz tego skosztować najróżniejszych miodów. Kremowe, jasne i ciemne - polecam. Z dodatkiem czosnku - tylko na własne ryzyko.
     

  • Sklepik z rękodziełem przy moście po przeciwnej stronie od zamku. Sprzedawca, z którym dogada się każdy, a ceramiczne kubeczki, miseczki,  podstawki etc sprzedaje takie, że wariatom takim jak ja serce staje. Ceny adekwatne do sztuki ((nie)stety), jednak postaram się skompletować mini zestaw owych kubków -  jedynych w swoim rodzaju.

Nie pozostaje mi nic innego jak tylko serdecznie zaprosić do tego niemal zapomnianego miasta. Jednym zdaniem - wysoki poziom kultury oferowany za minimalną cenę w obecności pomocnych i przemiłych słowaków!

piątek, 25 marca 2016

Bratysława - Zapomniane miasto

 Przez 20 lat byłam przekonana, że jak podróżować, to tylko z kimś, a samej można się co najwyżej wybrać z psem do parku. Dziś, jako 21 letnia dziewczyna, mam za sobą pierwszą samodzielną wyprawę i jestem szczerze zdumiona jak przyjemne mogą być wojaże w pojedynkę.

 Na pierwszy ogień poszła Bratysława. Jako, że mieszkam na codzień w Wiedniu, zaledwie paredziesiąt kilometrów dzieli mnie od niej. Wybrałam się tam w mój ulubiony sposób: pociągiem. Ciekawe czy miłość do tych pojazdów nie wynika czasem tylko z tego, że niemal każda podróż samochodem lub autobusem kończy się oglądaniem zawartości żołądka :-)


 Wiedeń i Bratysława to miasta partnerskie i z tego powodu dla mieszkańców obydwu stolic dostępna jest bardzo ciekawa oferta. Mianowicie bilet na pociąg za 16 euro. W cenie przejazd w obie strony oraz pierwszego dnia pobytu możemy korzystać z komunikacji miejskiej w Bratysławie. Od dnia przyjazdu mamy cztery dni na powrót do Wiednia, dzięki czemu sami decydujemy, jak intensywnie chcemy poznać to miasto. Również polecam połączenie wizyty w Bratysławie z wizytą w Wiedniu. Ja zobaczyłam to, co chciałam w jeden dzień; na Wiedeń potrzebny jest co najmniej przedłużony weekend.

 Moja podróż zaczęła się o 8:00 rano, po 9:00 byłam już na miejscu. W pociągu poznałam całkiem przyjemnego Słowaka, który jednak przekreślił naszą ewentualną wspólną przyszłość zdradzając, że między innymi wybiera się odwiedzić rodzinę swojej narzeczonej :-). Sama Bratysława w pierwszym momencie zaskoczyła mnie nieco... negatywnie. Według mapy Stare Miasto miało leżeć rzut kamieniem od dworca, a dworzec zamiast na przykład tego w Krakowie, przypominał bardziej ten w Ostravie :-). No nic, pomyślałam dziarsko i poszłam przed siebie ulicą Stefanikova.

 Droga w kierunku centrum wcale nie była taka zła. Nie za duży ruch, przyjemna pogoda oraz co rusz ładne kamienice. Mijamy także pałac prezydencki. Na takich wycieczkach raczej się nie spieszę, zatem dojście do Bramy Michała zajęło mi ok 25 minut. Można także wziąć autobus 93, który jedzie bezpośrednio od dworca, chociaż nie widzę powodu, czemu by tego miasta nie poznać także od tej mniej popularnej strony :-)

   

 Po wejściu na ulicę Michalską od razu poczułam się jak ryba w wodzie. Bruk, niskie budyneczki, małe sklepiki, przytulne knajpki i urocze czerwone autobusiki turystyczne. Powoli zaczęło pokazywać się słońce i czuć było dość wczesną porę. Idealny moment na zwiedzanie!

 W oczy dość szybko rzucił mi się sklep z ręcznie robionymi produktami. Mam słabość do takich rzeczy i spędziłam w środku dobre pół godziny rozmawiając po polsko-angielsko-słowacku ze sprzedawczynią, która w miłym geście podarowała mi ślicznego ceramicznego motylka. Koniecznie odwiedźcie sklep In Vivo na ulicy Michalskiej!
Równie miło przyjęły mnie panie z miodowego sklepu na ulicy Biela, gdzie skusiłam się na smakowicie wyglądające wielkanocne łakocie.

       
Dalsza droga zaprowadziła mnie na śliczny główny plac, Hlavne Namestie, na którym panowały zadziwiające pustki. Prócz mnie garstka innych zwiedzających, których większość zebrała się przy jednym ze słynnych bratysławskich pomników :-)

 Już w domu dowiedziałam się  o muzeum, które koniecznie chciałam odwiedzić - Period rooms museum na ulicy Radnicna. W pokojach z wystrojem z ubiegłych wieków, z przepięknymi meblami, obrazami oraz innymi dziełami sztuki, z winiarnią w piwnicach... znów byłam sama. Kompletnie tego nie rozumiem, zwłaszcza, że wejście kosztowało tylko 2 euro. Ja wzięłam ten za 3 i zawędrowałam także do Muzeum Miejskiego w Bratysławie, gdzie - uwaga - spotkałam aż 3 turystów ;-). Tutaj czekają na nas obrazy, stroje z dawnych czasów oraz najróżniejsze  przedmioty użytku codziennego, jak rowery, zabawki, zastawy, a nawet maszyna do gorącej czekolady oraz instrumenty astronomiczne.


   

 


Jako, że przespacerowałam już wiele godzin, postanowiłam przysiąść w jednej z wielu przytulnych kawiarenek. Pogoda i słońce pozwalały nawet na kawę na zewnątrz, z czego z chęcią skorzystałam. Na ulicy Venturskiej wypiłam przepyszną kavę z mliekiem oraz kieliszek Passoa. Zwolennicy słodkich likierów na pewno nie pożałują kupna butelki :-).


Po kawie
przyszła kolej na zamek - Hrad. Po drodze jednak znów
trafiłam do sklepiku z manufakturą i od razu zakochałam się w nieprzyzwoicie drogim kubku, który w tym momencie znalazł nową właścicielkę :-). Przy okazji odbyłam małą pogawędkę z miłym panem mówiącym chyba we wszystkich turystycznych językach. Życzył mi dalszej miłej drogi i tak z nowym nabytkiem udałam się do zamku.

 Sama droga, choć stroma, nie dłużyła się dzięki widokowi Dunaju i mini panoramy Bratysławy z Sadem Janka Krala na czele. Na górze odpocząć można było w małym parku jeszcze nieco poniżej samego zamka. I tutaj zaskoczył mnie całkowity brak tłumów w tak magicznym miejscu. Jedynym minusem były wnętrza. Po poprzednich muzeach spodziewałam się bogactwa w wystroju, wielkich sal balowych i przepychu, a zastałam zdjęcia z okresu renowacji, wystawę obrazków dzieci oraz nieciekawą wieżę z widokiem niewiele lepszym, niż z tarasu przed zamkiem. Niemniej jednak sama okolica, dwór oraz wspomniany park i widoki warte były wspinaczki.

 Bardzo ciekawym momentem mojej wycieczki był powrót na dworzec. Mniej więcej po dotarciu do obrzeży Starego miasta, gdzie trafiłam na kolejną perełkę - Dom św. Martina, stwierdziłam, że nie będę wracać tą samą drogą, a pójdę kawałeczek dalej. Z tego kawałeczka zrobiły się ze trzy dodatkowe kilometry, w czasie których trafiłam na zwykłe osiedla mieszkalne, pasaż handlowy ''nie dla turystów'' oraz ulicę bodajże Namestie SNP, pełną sklepów, o której w żadnych przewodnikach nie było mowy. Kupiony wcześniej kubek jednak wybił mi z głowy wszelkie zakupy, a zmęczone stopy domagały się odpoczynku. Zrobiło się już chłodno, dlatego przed odjazdem wstąpiłam do knajpki na pyszną zupę.

  Przed moją wycieczką przeczytałam kilka recenzji na temat Bratysławy i muszę przyznać, że sporo z nich niesłusznie potępiło to miasto.
Ja trafiłam na wiele pięknych miejsc, czułam atmosferę starego miasta, a muzea, które odwiedziłam na pewno trwale zostaną mi w pamięci :-)